niedziela, 28 września 2008

Ach ten Wiedeń...

Witajcie
Jako, że choroba powoduje u mnie wysokie stężenie energii postanowiłąm napisac pierwszą szafiarską notkę na blogu. Na razie odgrzebuję stare zdjęcia bo stan zdrowia nie pozwala mi na zrobienie czegoś nowego. Tak oto wspomnienie przed wakacyjne a mianowicie Wiedeń. Z ubraniem się na ten wyjazd miałam niemały kłopot. Jechaliśmy tam tylko na jedeń dzień i to ze szkołą. Trzeba było założyć coś jednocześnie przewiewnego ale zapewniającego minimum ciepła. Coś jednocześnie odkrytego i zakrytego. Bądź tu mądry czlowieku. Jednakże to co naprędce wymyśliłam okazało się strzałem w dziesiątkę. Może nie wyglądałam jak modelka w tej spódnicy ale za to zapewniła mi trochę przewiewności bo mimo iż rano było całkiem chłodno (zdjęcia które zamieszczam były robione rano) to w ciągu dnia słońce grzało przeraźliwie (widać to po mojej minie na zdjęciu z Noelle, mam światłowstręt a akurat wtedy musiałam zapomnieć okularów ! ). Nie jestem jednak całkowitą masochistką i postanowiłam poratowac sie moimi kochanymi chabrowymi rajtkami które kupiłam, po długmi poszukiwaniu, na allegro. Biała bluzka nie zbierała tak dużo słońca, a kamizelka (notabene znienawidzona przez moją rodzinę bo zakładam ją kiedy tylko mogę) była kropką nad "i". No coż, oto Vilandra w wersji wiedeńskiej.
Z Noelle ;)
Bluzka - C&A trzypak za 9 ojro
Kamizelka - Denim Co. (lumpek) 2 zł
Spódnica - Kik (niemiecki sklep z tanimi nowymi ciuchami) 2 ojro
Rajty - allegro
Chusta z pierwszej foty - własność Noelle (ale to i tak lumpek ;) )
Buty - CCC 69 zł chyba

Vilandra


1 komentarz:

miss large pisze...

turyści zawsze wyglądają okropnie i wszędzie można ich rozpoznać (lużnie spodnie bawełniane T-shirty, plecaki wypchane po brzegi itd.) Wy wyglądacie świetnie.

PS. Piękny kolor rajstop.